Polemika SSO Waldemara Żurka p.o. Rzecznika Prasowego KRS z artykułem Andrzeja Jankowskiego „Sędziowie, którzy szkodzą sprawiedliwości”, który ukazał się 19 marca 2014 r. w dzienniku Rzeczpospolita

 

             W dniu 19 marca w Rzeczypospolitej ukazał się artykuł Andrzeja Jankowskiego, zatytułowany „Sędziowie, którzy szkodzą sprawiedliwości.” Ponieważ od lat znam autora i szanuję jego pracę, postanowiłem odpowiedzieć polemiką na część jego tez, z którymi zasadniczo się nie zgadzam. Nie chcę odnosić się do opisu trwającego jeszcze procesu dyscyplinarnego byłego prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, gdyż nie ma jeszcze prawomocnego orzeczenia, więc jakiekolwiek komentarze nie byłyby stosowne. Podkreślenia jednak wymaga, że to właśnie Krajowa Rada Sądownictwa, którą tak niesprawiedliwie ocenia w tym artykule autor, najszybciej jak mogła odwołała wskazanego prezesa ze stanowiska, a działający przy KRS Rzecznik Dyscyplinarny zrobił wszystko co mógł, by obwinionego postawić przed sądem dyscyplinarnym. Autor powinien także brać pod uwagę, że KRS od lat walczy o zniesienie nadzoru administracyjnego Ministra Sprawiedliwości nad sądami powszechnymi oraz o zmianę ustawy o ustroju sądów powszechnych, która w ręce Ministra oddaje m.in. wskazywanie kandydatów na prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych. Sformułowanie: „Jak nisko musi upaść autorytet togi, by sądy dyscyplinarne przestały wreszcie bagatelizować szkodliwość takich zachowań?” trudno spokojnie komentować. Rozumiem, że autor, który świetnie zna całość akt dyscyplinarnych, skazałby byłego prezesa na ścięcie, a w najlepszym wypadku na 10 lat wieży dolnej.

I dalej autor wznosi się na wyżyny oskarżeń: „Gorzka prawda jest taka, że sąd dyscyplinarny w sprawie sędziego z Gdańska, postąpił dokładnie tak jak funkcjonują na co dzień nasze sądy powszechne”. I tu padają zarzuty wobec Prokuratury, i jakiejś niewidzialnej ręki, która doprowadziła do tego, że tysiące obywateli w sprawie Amber Gold wpłacały miliony i dały się tak długo oszukiwać, a potem nie ma winnych. Przypominam twórca Amber Golt siedzi w areszcie, który zastosował sąd. Pod nadzorem sądu trwa też poszukiwanie i wyłuskiwanie majątku w procesie upadłościowym, którego celem jest zaspokojenie roszczeń oszukanych. Ale co miałyby tu zawinić sądy czy sędziowie ? Trudno z tego tekstu odgadnąć. W końcu dostaje się wprost Krajowej Radzie Sądownictwa, cytuję: „ jak się jej nie wywoła do tablicy, sama w takich sprawach nie zabiera głosu. Brak śmiałości . Kłopoty ze stanowczością. Zanik skłonności do decyzji ostrej, jednoznacznej, która oczyszcza i sprawia, że wymiar sprawiedliwości nie staje się krainą mętną”. Autor rozdziera też szaty, że wybryk polegający na uderzeniu tortem sędziego nie spotkał się z odpowiednia reakcją. Otóż spotkał się, przynajmniej ze strony Krajowej Rady Sądownictwa, która od razu wydała oświadczenia potępiające takie incydenty. Podobnie szybko zajęła zdecydowany głos w sprawie sędziego Tulei, którego publicznie linczowano za pogląd wyrażony w ustnym uzasadnieniu. Może warto byłoby prześledzić także jak zdecydowanie i surowo działa Rada w postępowaniach dyscyplinarnych? A potem uderzać.

Rada bardzo aktywnie działa także przed Trybunałem Konstytucyjnym, skarżąc szereg aktów prawnych, które naszym zdaniem bardzo osłabiają zasadę trójpodziału władzy. Pomimo że coraz więcej sędziów TK, podziela nasze poglądy w składanych zdaniach odrębnych, to nadal jeszcze za mało, by wyprostować system. Niestety dominacja władz wykonawczej i ustawodawczej jest nadal zbyt duża.

Warto przypomnieć także, że Rada to nie tylko sędziowie. To także posłowie, senatorowie, przedstawiciel prezydenta i sam Minister Sprawiedliwości. Że Rada to organ konstytucyjny, mający ściśle określone zadania. Rada nie ma inicjatywy ustawodawczej, a jej opinie dotyczące projektów aktów prawnych zazwyczaj lądują w przepastnych szufladach ministerstwa. Rada od lat usiłuje się przebić z problemami wymiaru sprawiedliwości, wskazuje konkretne rozwiązania, ostrzega przed zagrożeniami. Niestety nie jest słuchana. Gdzie są zatem media, zwłaszcza publiczne, które winny przekazywać społeczeństwu rzetelne informacje, edukować, brać udział w formowaniu społeczeństwa obywatelskiego? Wystarczy smutny przykład. Gdy Rada odwołuje prezesa z Gdańska, przed jej siedzibą krąży tłum dziennikarzy, wozy transmisyjne, las mikrofonów. Gdy podczas urzędowania umiera Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, człowiek wybitny, walczący o prawdziwą niezawisłość, gdy jest z honorami państwowymi chowany na Powązkach, w programach informacyjnych RTV nie ma o tym śladu. Króluje skok zagranicznego skoczka - narciarza, który po upadku trafił ze skoczni do szpitala. Gdzie są wtedy nasze media?

Są, gdy dziennikarze zamykają się w klatce, jak jeden z nich, po przegranym prawomocnie procesie, w którym odmówił przeproszenia osoby, którą obrzucił błotem i nie chciał przeprosić, zapłacić grzywny. Gdy robił wszystko, by sąd zamienił ją na areszt, a późnie,j gdy robił z siebie ofiarę systemu. I nikogo już nie interesowało, że sąd stosuje prawo, a dziennikarz je łamie. Głośno było tylko o tym, że sądy kneblują media. Z bólem słucham czasem znajomych dziennikarzy, którzy żalą się, że wydawca chce krwi i łez, i dużo emocji na wizji, bo one podnoszą oglądalność, a to przekłada się na reklamy i pieniądze. Ile razy przepraszano mnie za to że pierwotny tytuł został gdzieś po drodze zmieniony na super sensacyjny, by przyciągnąć odbiorcę. Ile razy moje wyjaśnienia, odpowiedzi nie zostały opublikowane i zamiast tego dostawałem cyniczne pismo, że redakcja jest gotowa iść do sądu. Po to, by potem, po przegranym procesie zjadliwie komentować, że znowu sędziowie byli sędziami we własnej sprawie. Takie sytuacje niestety budują mury wzajemnych uprzedzeń.

Ale spróbujmy to zmieniać. Krajowa Rada Sądownictwa, w nowej kadencji ma szereg nowych planów i zadań do wykonania. Jednym z nich będzie dążenie do budowania silnego wymiaru sprawiedliwości oraz docierania poprzez media do społeczeństwa. Na koniec malkontentów odsyłam do opublikowanego ostatnio raportu Komisji Europejskiej –„Tablica wymiaru sprawiedliwości”, gdzie wskazano długość rozpatrywania w sądach spraw spornych w pierwszej instancji, jesteśmy tuż za Niemcami (o 12 dni dłużej) i zdecydowanie przed Francją, gdzie postępowanie trwa aż o 116 dni dłużej niż w Polsce. Więc Panie redaktorze zachęcam do wspólnej pracy na rzecz rzetelnej informacji społeczeństwa. I zacznijmy wreszcie pokazywać to co w naszych sądach dobre.

< powrót

print